Obecnie, kiedy Stany Zjednoczone są naszym sojusznikiem, można postarać się, aby fakt mówiący o tym, że imię świętego Jacka związane jest z wydarzeniem dającym początek historii tego kraju, stał się powszechnie znany.  Tytuł artykułu nie jest przejawem nadmiernej  hiacyntofili - będącej naszą cechą, lecz prowokacją. Nasz naród ma powody do dumy z tej na nowo odkrytej historycznej prawdy o św. Jacku.

 

Są bitwy zmieniające historię świata nazwane od miejscowości, pod którymi  miały miejsce. Są miasta nazwane imionami świętych. Każdy chrześcijański kraj ma swoich świętych patronów, Europa jako kontynent ma ich też. Mówi się, że patronem Europy byłby św. Jacek, gdyby jego kult był bardziej żywy w rodzinnym kraju. Był dawno ogłoszony Apostołem Północy. Siła sprawcza, modlitwy wstawienniczej zaniosła jego imię za ocean,  do Ameryki.  Tutaj, bliżej nie rozpoznana grupa ludzi nadała rzece imię św. Jacka (San jacinto).  Wiedzę o rzece San Jacinto płynącej w Texasie mieliśmy już dawno i z dumą opublikowaliśmy linki do strony internetowej, odkryliśmy nawet, że granitowy obelisk, największy na świecie, nosi imię św. Jacka

Natomiast, odkrycia związku imienia św. Jacka z początkiem Stanów Zjednoczonych, dokonałem na urlopie na Zanzibarze, na który zabrałem książkę podarowaną przez Przemka. Był to bestseler końca 2009 roku, Georga Friedmana, znanego na świecie autora i analityka pt. „Następne 100 lat. Prognoza na XXI wiek”( 67 ) w której na 57 stronie pisze, cyt, "że gdyby nie wygrana bitwa pod miejscowością San Jacinto, nie byłoby Stanów Zjednoczonych". 

Gdy w 2010 roku odkrywa się paradoks, polegający na zupełnym braku zainteresowania takimi faktami, wśród sił kształtujących prawdę historyczną i dbających o wizerunek Polski na świecie, przychodzi refleksja- dość naiwna, że może, gdyby bracia Amerykanie o tym wiedzieli, to podarowane nam samoloty transportowe Herkulesy,  by latały ( media donosiły niedawno, że żaden z dwóch samolotów nie lata ). Może jedna z tych maszyn powinna nazywać się św. Jacek tak jak okręt amerykański USS San Jacinto (CG 56). Wiem, że nie wszystkim ten pomysł się spodoba, w naszej kulturze brak jest tradycji, aby nazywać imionami świętych miasta lub okręty. W Europie, najwięcej miast, którym święci patronują w nazwie jest we Włoszech, a po nich w Stanach, te znane to; San Francisco, San Antonio, itp. i gdzieś tam w Texasie jest i San Jacinto.  Wojska gen. Houstona wygrały tu bitwę, dająca początek Stanom Zjednoczonym w której dzielnością wyróżnili się Polacy i wielu z nich oddało życie. Zadziwiające, że Meksyk- bardziej wówczas cywilizacyjnie i gospodarczo wówczas rozwinięty przegrał tę bitwę i pół Ameryki Północnej dostało się Stanom. Zapewne inaczej potoczyłyby się losy świata, pytanie, czy w lepszym kierunku? - tego nie wiemy. Dziś z sympatią myślimy o  Meksykanach, podziwiając ich żarliwą miłość do Chrystusa i wierność Kościołowi Katolickiemu. W Stanach nie wszędzie zapewne, ale w wielu miejscach naród poganieje, może lepiej, że nie dostrzegają w swej historii imienia św. Jacka Odrowąża z ojczyzny Jana Pawła II, bo nie wiedzieliby co z tym zrobić.

Poprzez zaniedbanie,  albo co gorsza tzw. politykę historyczną ( rodzaj "diabła w birecie") fakt ten o św. Jacku nie jest szeroko znany i nie jest popularyzowany w rzetelny sposób.

To nasze odkrycie może być przydatne Ministrowi Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej, albo Ministrowi Obrony Narodowej, nie wspominając tu licznej rzeszy urzędników od kultury i promocji Polski w świecie -chociaż kogo poza nami to interesuje?