Ci co pierwszego słowiańskiego dominikanina w sercu noszą i żywotem Apostoła Północy się fascynują o schodach,grubych kratach i mrocznych zaułkach historii dobrze wiedzą. św. Jacek to cudowny święty, więc problemów w sferze duchowej z nim nie ma.

 

Jest wspaniałym Aniołem Stróżem,przyjacielem i powiernikiem,ogromną fascynacją i adoracją. Znacznie gorzej się sprawy mają kiedy wkroczymy w świat nas otaczający, świat materialnego, ziemskiego bytu. To w tych ziemskich realiach zaczynają się schody, kraty, problemy.

Wystarczy dotknąć "Zywota Jacinkta" (archaiczna forma imienia), aby o zawirowaniach się przekonać. Rozpoznawalny w Polsce jako św. Jacek, we Włoszech nazywa się San Giacinto, dla Hiszpanów jest Santo Jacinto, u Skandynawów znajdziemy go jako Sankt Hyacinthus a wśród anglosaskich ludów odszukać go możemy jako Saint Hyacinth. Święty Jacek powinien być patronem poliglotów.

W czasie zaborów, w XIX wiecznym Krakowie, ktoś doszedł do podobnego wniosku, bo powstało renomowane liceum lingwistyczne imienia św. Jacka Odrowąża. Instytucja ta przetrwała na mapie starego Krakowa ponad sto lat. Gdy na naszych oczach do miasta dotarła Wolność w towarzystwie "zgrabnej" Fundacji, ta, z uwielbieniem w oczach do św. Jacka, położyła kres działalności szkoły. - Nic to bracie Jacku, wonny kwiecie wspaniałego zgromadzenia św.Dominika. Byłeś, jesteś i będziesz dumą i ozdobą nas Słowian.Wszak w czasach kiedy żyłeś z wyjątkową mądrością decyzji Cię kojarzono,Salomonem nazwano.- Zasługi Twoje dla Kościoła są  ogromne.

PAN MóWI:

SPALAM CIENIE

SPŁONIESZ

ZALEWAM CIE ZDROJAMI WODY ŻYWEJ

NIE UTONIESZ

MóJ ŻAR MIŁOŚCI WZNIECĘ W SERCU TWYM

OGNIEM MYM ZAPŁONIESZ

MNĄ SIĘ STANIESZ TY:

O św. Jacku, Hjacyncie, NIEZNISZCZALNY kamieniu Niebieskiego Jeruzalem,

ORA PRO NOBIS.