Nie planowałem wyjazdu do Rzymu, aż nagle Do Rzymu św. Jacek polecił mi jechać w 750 rocznicę jego śmie zrobić opowiadanie o Sabinie od tablicy po tablicę i wyłącznik

Bazylika pw. Św. Sabiny na położona jest na jednym ze wzgórz Rzymu. Jest to jeden z najstarszych kościół chrześcijaństwa, zbudowany przed X wiekiem. Dominikanie otrzymali ten kościół i przyległy teren na główną siedzibę Zakonu. Tu powstał klasztor w którym przez wieki przygotowywano zakonników do pracy misyjnej. Tu, z rąk św. Dominika, Jacek otrzymał biały habit i wyruszył na Północ, aby gościć Ewangelię i umacniać wiarę. Po kanonizacji w 1594 roku, bracia ustanowili go największym z nich i zbudowali mu kaplicę dla wyrażenia podziwu i rozpowszechniania kultu swego świętego przodka. Współczesnym dominikanom jakoś ta postać przyblakła. Kiedy pierwszy raz do św. Sabiny przybyłem szukać śladów po Jackowym kulcie, ledwo tę kaplice odnalazłem opisałem. Mimo, że zajmowała prestiżowe miejsce w kościele, był nie oświetlona i nie opisana. Trzeba było fleszem apartu fotograficznego rozświetlać mrok wnętrza, aby dostrzec szczegóły wyposażenia. Nie było nawet na czym postawić świeczki. Kompleks Polaka we mnie zwyciężył, myślałem, że tak musi być. Ze stanem tym nie pogodziła się jedna z turystek i napisała do nas list, opublikowaliśmy go. Pani ta podjęła heroiczną krucjatę przeciwko zaniedbaniom w sposobie traktowania kaplicy św. Jacka, mając za przykład stojącą po przeciwnej stronie kapicę św. Katarzyny. Domagałą się dwóch rzeczy świecznika, przed kaplicą i oświetlenia kaplicy, nie mogła znieść faktu, że tu w stolicy chrześcijaństwa nie jaśnieje „Światło Północy” - jak nazywa się św. Jacka. Poruszyła niebo i ziemię i dopięła swego. Najpierw pojawił się świecznik na świeczki stawiane przez turystów z Polski, modlących się o wstawiennictwo św, Jacka. Później automat wrzutowy za 1 euro zapala światło.