Jackowa Madonna
Odnalazłem Jackową Madonnę we Lwowie.
Opisuję nadzwyczajne okoliczności, które doprowadziły mnie do tej alabastrowej rzeźby przedstawiającej Matkę Bożą Jackową, a w kolejnych czterech częsciach opublikuje materiał naukowy z badań historycznych na jej temat przeprowadzonych na Ukrainie. Część I tutaj , częć II tutaj


Św. Jacek chciał, abym odnalazł w tym mieście Jego Madonnę. Pomógł mi w tym stwarzając nadzwyczajne okoliczności, podobne do tych kiedy pozwolił odnależć się na attyce kolumnady Berniniego na Placu św. Piotra w Rzymie, na burcie krążownika USS CG 56, w prywatnej kolekcji obrazów w Piacenza, albo w klasztorze na Awentynie to tylko niektóre z sensacji opisanych na tym portalu. Opublikowałem nawt w google map mapę pt. Św. Jacek w globalnej świadomości. Przyszedł czas na odkrycia we Lwowie.
Jackowa Madonna, ta ze Lwowa przez stulecia skupiała wokół siebie wiernych z dawnej kresowej Polski. Rzesze ludzi przybywały do Lwowa do kościoła p.w. Bożego Ciała, aby modlić się o Łaski Boże i dziękować za wstawiennictwo u stóp Matki Bożej słynącej z cudów.
Od stuleci była patronką miasta, niezależnie od wojen, zawieruchy politycznej i religijnej, aż do 1942 roku, kiedy Lwów opuściła. Ponownie pojawiła się w tym mieście prawie niezauważona w 2009 roku. Ja zaś w 2011 roku szukałem śladów działalności św. Jacka na terenach Jackowych misji leżących w obecnej Rosji , Ukrainie, Białorusi, Litwie, przeczesywałem Internet kluczem „św. Jacek” literami pisanymi cyrlicą. Odkryłem wówczas tylko jeden wpis,  przędzę „koloru św. Jacka” napisałem nawet artykuł o tym, jak skutecznie wymazano Jego osobę i zasługi z historii tych ziem.
Nie odpuszczając sobie celu, pewnej nocy, na jednym z portali pisanych cyrlicą znalazłem artykuł o „Jackowej Madonnie”. Napisałem nawet o tym z nadzieją na że uchwycona informacja rozwinie się. Jedynym efektem tych poszukiwań był nasz artykuł o tajemnicach Matki Bożej Jackowej
Nie zapominałem i próbowałem w najróżniejszy sposób dotrzeć do wiedzy o tej figurce. Byłaby to trzecia Matka Boża Jackowa. Znamy przecież i tę Krakowską, i Przemyską - gdzieś tam we Lwowie pewnie jest i Lwowska - myślałem. Czas mijał. Cieszyły mnie obwieszczenia internetowe o powrocie dominikanów do Kijowa i do Lwowa. Próbowałem nawiązać z nimi kontakt, miałem pomysł, aby napisać do abp. Mieczysława Mokrzyckiego, którego kiedyś poznałem osobiście. Działań jednak nie podjąłem. Aż do czasu, kiedy poznałem Aleksieja Kożenkina z Kijowa, jemu podczas długiej podróży samochodem po Polsce, opowiadałem o mojej pasji odkrywania śladów kultu Jackowego.
Wracając na Ukrainę Aleksiej powiedział – Zbyszku jeśli ona jest, to znajdziemy Jackową Madonnę, .
Po miesiącu Aleksiej zadzwonił – mam telefon do Dominikanina ze Lwowa, powołaj się na Konsula polskiego, ten Dominikanin ci pomoże. Tak uczyniłem. Rozmowa z Dominikaninem była w nastroju „pesymistycznym”, nic nie wiedział o Madonnie Jackowej we Lwowie. Odesłał mnie do dominikańskich historyków z Krakowa, sugestii nie przyjąłem doświadczyłem bowiem, że ci chętnie zaliczają dokonania św. Jacka do tzw. legend dominikańskich. To mógłby być koniec poszukiwań na tym etapie, ale nie był!
W 2015 roku pojawiła się możliwość mojego wyjazdu na konferencję do Truskawca (słynny ośrodek wypoczynkowy koło Lwowa).
Jadę tam - postanowiłem, jeśli tam będę, to sam Ją odnajdę.
Przed wyjazdem dzięki ukraińskiemu internetowi, i pomocy Pani Svietlany Svitlik z Kosowa ustaliłem, że dawniej były dwa święta, w których Madonnę pokazywano tj. w dniu 15 sierpnia i w Boże Ciało. Wyjmowano wówczas figurkę ze skarbca i ustawiano na ołtarzu na publiczny widok. Ludzie w modlitewnym skupieniu na kolanach okrążali ołtarz, podobnie, jak dzisiaj to czynią przed obrazami Matki Bożej w Wilnie i w Częstochowie. Zwyczaj ten trwał do 1942r, kiedy dominikanie na żądanie Niemców opuścili Lwów i zabrali Madonnę Jackową do Krakowa. Wobec tego faktu co oznacza informacja w Internecie, że jest ona nadal we Lwowie? Czy jest to pomyłka? Musiałem to zbadać. Kiedy przyjechałem do Lwowa zamieszkałem w centrum starego miasta w hotelu „Swiss”, w którym w recepcji wisi karta win po polsku, jeszcze z okresu kiedy Lwów był stolicą Galicji, a Kraków peryferyjnym miastem, budynek miał ponad 300 lat i wprowadzał w klimat poszukiwań.
Jadąc tu zrobiłem spis potencjalnych miejsc Jackowych i czekałem co „wymyśli” św. Jacek, bo ja pomysłu na to jak znaleźć Madonnę nie miałem.
W hotelu spotkałem Aleksieja, który też przybył na konferencję z Kijowa, na przywitanie radośnie oznajmił – mam dla ciebie niespodziankę – Jaką?- pytam zaciekawiony i zaskoczony – No, znalazłem dla ciebie przewodnika z językiem polskim, ona zaprowadzi cię wszędzie gdzie zechcesz. Może znajdziesz Madonnę.
Umówił mi przewodnika na godzinę 15.00. Przewodnikiem okazała się Pani Ada Mandziuk (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.). Polecam rodakom tak hotel Swiss jak i opiekę turystyczną Pani Ady.
Przedstawiłem Pani Adzie mój plan na Jackowy Lwów.
- Jest tu kilka miejsc, ale główny cel to odnalezienie figurki Matki Bożej – zaznaczyłem na wstępie
- Ile ma Pan na to czasu? – zapytała.
- Mało, dzisiaj tylko kilka godzin a jutro rano do godz. 11.00, potem jadę do Truskawca.
- Pierwsza informacja jest zła dla Pana - odpowiedziała- , nie słyszałam o tym, aby figurka Matki Bożej Jackowej była teraz we Lwowie, przed wojną była – teraz nie ma jej. Ale jeśli jest w Muzeum Miasta Lwowa, jak Pan twierdzi, to ja znam tam kogoś, ten człowiek jest naukowcem, pracuje w muzeum i może będzie wiedział więcej.
Postanowiła zadzwonić. Udało się po drugim razie uzyskać połączenie.
Rozmowy po ukraińsku nie zrozumiałem.
Na koniec Pani Ada oznajmiła – Zgodził się, co prawda jest już po pracy, ale specjalnie przyjedzie do muzeum i pokaże nam figurkę. Zaintrygował go turysta chcący ją obejrzeć. Oczekuje nas w muzeum o godz. 17.00.
A więc, mamy dwie godziny, aby poszukać śladów Jacka w mieście.  Poszliśmy na Lwów. I jak się okazało była tu dawniej ulica św. Jacka ale zmieniła nazwę, jest góra św. Jacka na której nauczał, jednak mało kto teraz używa tej nazwy, jest kościół pw. Jana Chrzciciela z XIIIw. zaliczany do najstarszych  Lwowa, nikt nie kojarzy go jednak z pierwszym kościołem misyjnym św. Jacka, w kościele pw. św. Magdaleny gdzie ma być ołtarz św. Jacka z pięknym obrazem świętego jest teraz sala koncertów organowych: dla kultu jest on otwarty od 8 do 9 rano, o 16-tej wstępu nie ma. Zaliczamy te miejsca w iście japońskim tempie.
O godz. 17.00 jesteśmy w muzeum, które okazuje się być w podominikańskim kościele pw. Bożego Ciała tym w którym czczono Madonnę Jackową. Na attyce kościoła stoi rzeźba św. Jacka. Jedyna widoczna Jackowa pamiątka, zdjęcia rzeźby kiedyś nadesłał nam Pan Jacek Treichel (tutaj)
Naprzeciw nam wychodzi Pan w moim wieku przedstawia się – Mykoła Chmielowski. Podając rękę na powitanie pyta – pan to z tego portalu o św. Jacku? – Tak - odpowiadam zaskoczony – a skąd Pan o tym wie?- Tylko ktoś z tego portalu mógł szukać Jackowej Madonny we Lwowie. Jestem czytelnikiem portalu a zawodowo kierownikiem Działu Historii Religii w Muzeum m. Lwowa. Naukowo zajmowałem się figurką Matki Bożej Jackowej, którą znaleźliśmy podczas inwentaryzacji po likwidacji muzeum religii i ateizmu, które kiedyś tu było. hoditie -zaprasza- pokażę Wam tę figurkę - zabrzmiało to zaproszenie w mych uszach jak włoskie „andiamo” wypowiedziane przez brata Jana, kiedy wprowadzał mnie w zaułki klasztoru dominikanów u św. Sabiny na Awentynie,  aby  pokazać istniejące tu Jackowe pamiątki niedostępne zwykłym turystom.
Poszliśmy korytarzami i za chwilę stanęliśmy w sali wystawienniczej przed Madonną Jackową.
W ten oto sposób zrealizowałem plan, odnalazłem jedną z trzech- a może czterech-znanych figurek Matki Bożej opisywanej w scenie z grudniowej nocy roku 1240, kiedy Mongołowie przeprowadzili szturm na Kijów. Nocy tej ojciec Jacek modlił się, klęcząc przed ołtarzem. Wtem przybiegli przerażeni bracia, oznajmiając, że miasto ginie i trzeba się ratować. Jacek wstał, wziął z ołtarza Najświętszy Sakrament i kiedy był na środku kościoła usłyszał głos idący od alabastrowego posągu Matki Bożej - "Synu Jacku, dlaczego sam uciekasz, a mnie zostawiasz. Weź mnie ze sobą!" - Mateczko kochana, bardzo ciężki jest ten Twój posąg, jakżeż go udźwignę? odpowiedział. - Weź go, Syn mój uczyni go lekkim" - powiedziała Najświętsza Panienka. Wrócił się Jacek, zabrał posąg, który stał się lekki jak piórko, zakrył Syna i Matkę płaszczem i wraz z braćmi przeszedł bezpiecznie pod osłoną Bożej opatrzności, przez hordy atakujących Mongołów.
Ta heroiczna eskapada pozostała w pamięci Kościoła, aż do czasów kanonizacji w XVI w., na której św. Jackowi przypisano atrybuty, monstrancję (niekiedy kustodię) trzymaną w prawej ręce i figurkę Matki Bożej w lewej. Teraz ja stoję przed tą relikwią Jackową i modlę się w podziękowaniu za dar odnalezienia tej skromnej rzeźby związanej z historią, która rozpaliła w świecie miłości do Matki Bożej. Przychodzi refleksja, przecież to nie jest tak ważne, który alabastrowy posążek Jacek tulił do serca, ważne jest, że św. Jacek uczył nas chodzić z Maryją, są to słowa św. Jana Pawła II zawarte w książce pod tym własnie tytułem. Analizuję sytuację i mam skojarzenie, ze może to sam św. Jacek nakazał wyrzeźbić w alabastrze kilka kopii tej, która przemówiła do niego z ołtarza, po to aby Maryja mogła wędrować po świecie. Nie wiem. Ważne jest, aby każda ta figurka była otaczana czcią i opieką, bo jest „soczewką” skupiającą przez setki lat miliony oczu wpatrzone w nią na modlitwie. Powinniśmy i tę figurkę Matki Bożej z Dziecięciem  udostępnić dla kultu wiernych. Spełnijmy to zadanie i odrestaurujmy rzeźbę następnie umieścimy Jackową Madonnę na ołtarzu w Jej dawnej kaplicy w tym kościele w miejscu przeznaczonym przez biskupa Jakuba Strepa herbu Strzemię, który w 1401 roku obdarzył Jej ołtarz odpustami. Imię Maryi nadał też budującej się katedrze, on to wówczas miasto Lwów oddawał w opiekę Matce Bożej.

Dziękuję Aleksiejowi Kożenkinowi, Pani Adzie Mandziuk oraz Pani Svietlanie Svitlyk za udział w tym wydarzeniu. Panu Mykoła Chmielowskiemu za odnalezienie tej figurki w dawnych magazynach, wystawienie w reprezentacyjnej sali muzeum za szybą tak, aby nikt figurce tej krzywdy już nie zrobił, gdyż kiedyś okradziono ją z koron zbezczeszczono i połamano, dziękuję Panu Chmielowskiemu również za przeprowadzenie badań naukowych, i za przekazanie mi ich do publikacji, postaram się to uczynić w języku polskim i ukraińskim. Dziękuję przede wszystkim św. Jackowi za to, ze przywiódł mnie do Lwowa a w nagrodę „pokazał” mi grób mojego przodka, Dodam dla zaciekawienia, że we Lwowie stało się to w sposób podobny jak kiedyś w Rzymie, gdy Adam zrobił św. Jackowi zdjęcie z gołębiem na głowie św. Jacka, wówczas w nadzwyczajny sposób otrzymałem „w nagrodę” moje zdjęcie z Papieżem Janem Pawłem II.
Pani Ewa Lisiecka w 2009 roku napisała do nas o Jacku ze Lwowa i zaufała nam, że odkryjemy go tu na nowo ( list tutaj).
Pani Ewo, okrywamy powolutku.
CDN
Do badań nad tajemnicami Jackowej Pani niech zachęci nas ten artykuł.
przy figurce