W dzień św. Katarzyny ze Sieny - orędowniczki kultu św. Jacka, która to przyczyniła się do Jego kanonizacji - publikuję moje wspomnienia Toskanii z Jej rodzinnego miasta.
Chcę zachęcić rodaków do zwiedzania Sieny, nie tylko jako miasta słynnej na cały świat gonitwy końskiej zwanej "palio" ale i poznania przy okazji, jak to Italia kochała pewnego i zapomnianego Polaka. Adam, Kasia i Ania - uczestnicy tej wyprawy, będąc pod wrażeniem odkryć, zobowiązali się tu do napisania interaktywnego przewodnika dla turystów z Polski, po miejscach związanych w jakiś sposób z kultem św. Jacka w Toskanii i w całych Włoszech.
zdjęcia będą zamieszczone w przyszłym tygodniu. Przepraszam, problemy techniczne.
Jest to drugi artykuł z cyklu "Podróż do Toskanii śladami św. Jacka" po relacjach z odkrycia skarbów w Piacenza
SIENA
Siena nie chciała dopuścić nas do swoich tajemnic. Już w nocy zaczęło lać. W południe, zazwyczaj kolorowa Toskania była szara, tonęła w deszczu i we mgle. Nawet psy na dwór nie chciały wychodzić. Ciągle padało i było zimno. Jak tu jechać ok. 50 km do Sieny na poszukiwanie św. Jacka? Mimo złej pogody, pojechaliśmy! Około 13. przejechaliśmy bramę do starego miasta. Lało. Gdzieniegdzie ludzie przemykali pod parasolami. Rynsztokami płynęły rzeki wody. Zawinięci w deszczowe foliowe płaszcze wychodzimy z samochodu. Mój cel, bazylika św. Dominika, idziemy, przez słynne Campo i obok równie słynnej bazyliki Duomo. Marnie się zwiedza nie mogąc głowy podnieść na strzeliste wieże kościołów i bogato zdobione fasady palaco. Szukając drogi do św. Dominika, trafiamy przypadkiem na dom św. Katarzyny. Dom, w którym mieszkała jest przekształcony w sanktuarium królowej Sieny i Pani Europy, zaliczonej przez naszego Ojca Świętego do grona trzech patronów naszego kontynentu. Wiem, że św. Jacek też był rozważany na patrona Europy, ale zabrakło mu żarliwego poparcia wiernych. Święta Katarzyna mieszkała u stóp góry a właściwie pod wzgórzem, na którym majestatycznie stoi wspaniała i wielka budowla bazyliki św. Dominika. Góruje nad okolicą, widoczna naprzeciw słynnej wieży w ratuszu miasta, na Campo. Idziemy do św. Katarzyny, bo jest ona również patronką naszej Kasi, która to szczególnie chciała się jej pokłonić w Sienie.
Przed wejściem do budynku sanktuarium wita nas uśmiechnięte popiersie Jana Pawła II. Wchodzimy do środka. Św. Katarzyna, żyła w następnym stuleciu po nim, była rzeczniczką kanonizacji św. Jacka. Dominikanka. Jej kaplica jest naprzeciwko kaplicy św. Jacka w bazylice Św. Sabiny na Aventynie w Rzymie. W owych czasach Zakon Braci Kaznodziejów miał patriarchę św. Dominika i dwie boże latarnie św. Jacka i św. Katarzynę. Stąd częste przedstawianie tych dwóch postaci blisko siebie, a w przypadku kościoła św. Sabiny- matecznika Dominikanów, w najbardziej prestiżowym miejscu po obu stronach prezbiterium są umieszczeni również oboje. Kliknij tutaj - wspomnienie z Aventynu)
- Musi być tu też jakiś nie odkryty jeszcze Jacek-myślę sobie.
Szukamy na ścianach, przyglądając się wnikliwie postaciom na freskach i obrazach, bogato zdobiących pomieszczenia. Adam schodzi gdzieś schodami w dół. Po chwili wraca.
- Choć ze mną! - mówi. Tu jest fresk z Jackiem.
Schodzimy razem. Rzeczywiście, jest! Robimy zdjęcie zapewne odkrywcze i historyczne.
. Przygoda ta upewnia nas, że ten dzień, mimo że deszczowy, będzie pełen wrażeń. Kiedy wychodzimy od św. Katarzyny. Spotyka nas pogodowa niespodzianka. Chmury gdzieś opadły w dół na winnice i ukazało się słońce, w którym pani Siena, ukazała piękno swoich ulic, placów i budynków. Szerokim łukiem ulic podchodzimy do św. Dominika.
Bazylika z zewnątrz ma monumentalny wygląd, zbudowana w formie prostopadłościanu bez wież, ozdób, nieco przyciężka. Architektonicznie surowa. Wielkie drzwi. Po przekroczeniu ich wnętrze eksploduje światłem. Oczywiście zaraz po wejściu rzuca się w oczy wiszący na ścianie olbrzymi fresk ze św. Jackiem i zaraz spostrzega się, iż nie ma niczego piękniejszego w tym olbrzymim wnętrzu.
Mimo, że ściany i sklepienie ozdobione są licznymi malowidłami, ludzie chodzą z głowami uniesionymi do góry podziwiając dzieła wielkich mistrzów to przedstawieni św. Jacka jest dominujące. Między zwiedzającymi kręci się jak gołąb dominikanin w białym habicie. Oddajemy hołd naszemu rodakowi przed wielkim jego freskiem i idziemy dalej, pełni podziwu dla kunsztu i potęgi zebranych tu dzieł mistrzów malarstwa, a także dla inspiratorów i fundatorów tych dzieł. Zachwyceni, że dotarliśmy tu, gdzie był przed nami przez stulecia, św. Jacek, jako dowód naszej wiary i zdolności narodu do wydania tak wielkiej i czczonej postaci. Nagle, wśród oglądanych wielu różnych przedstawień biblijnych i z nowego testamentu, w kaplicy, umieszczonej w jednej z bocznych naw, na sklepieniu tuż pod medalionem, dostrzegam fresk, który kojarzy mi się z czymś znanym. Pokazuję go Adamowi. Dyskutujemy. Z daleka nie widać dobrze. Przechodzi obok nas ów dominikanin w białym habicie. Zatrzymuję go i pytam: - Czy jest tu jeszcze jakiś inny fresk ze św. Jackiem oprócz tamtego San Jacinto? - Pokazuję w stronę olbrzymiego fresku przy wejściu.
- Nie ma. Kręci przecząco głową, odpowiadając po angielsku.
- Nie? A ten? - wskazuję palcem w kierunku naszego odkrycia, a kto jest namalowany tam ?
- Tylko jest jeden San Jacinto - upiera się dominikanin- wskazując na nawę bazyliki
Wykazuje jednak zainteresowanie patrząc w kierunku miom palcem wskazanym. I idziemy bliżej, z zadartymi do góry głowami. Podchodzimy pod fresk.
- Sant Hiacynth? - czyta dominikanin napis po łacinie, na ramie okalającej fresk.
- Zdziwiony mówi - Tak, to Santo Jacinto - Przyznaję nawet ja nie wiedziałem!
Hura wiwatujemy w duchu ! Jest jeszcze jeden Jacek - na nowo odkryty, o którym nie napisali badacze i zapomnieli duchowni. Witaj Jackowa przygodo.
- Czy można zrobić zdjęcie? - pytamy Ojca. Bowiem jest tu powszechny i srogo przestrzegany zakaz fotografowania, nawet bez lampy.
- Można - odpowiada, jakby chciał zadośćuczynić za niewiedzę.
Adam nastawia swoją maszynę. Pstryk i mamy. Kliknij na zdjęcie to się powiększy Przybywa jeszcze jeden klejnot do naszej kolekcji.
Dzięki św. Jacku za to, że umiesz przekręcać nasze głowy, aby dostrzegały rzeczy zasłonięte dla innych!
W głowie rodzi się pomysł napisania przewodnika po Toskanii śladami św. Jacka. Warto choćby dla takich jak my.
Napisano we wrześniu 2008r opublikowano na portalu w dzień św. Katarzyny 30 kwietnia 2009r.